-Stary pośpiesz się!- krzyczał Styles.
Co za
człowiek...Czy on nie rozumie, że muszę się dobrze przygotować?
Wyprasowanie tej koszuli i tych spodni, trwało niemalże całą godzinę,
żebym mógł pokazać się komukolwiek! Włożyłem na plecy czarną kamizelkę, a
na to szarawą marynarkę. Zawiązałem czerwony krawat i popryskałem się
perfumami.
-No Malik...Wyglądasz dobrze, za dobrze.
-Jak to?- spytałem ze zmrużonymi oczami.
-Nie idziemy na bal, ciołku.
-Ugh, to co ja mam włożyć?!
-Zostaw
tylko marynarkę, a pod spód jakiś T-shirt- podszedł do mnie bliżej i
potargał moje włosy.
Odepchnąłem go od siebie tak, że odbił się od ściany ze zdezorientowaną miną.
Odepchnąłem go od siebie tak, że odbił się od ściany ze zdezorientowaną miną.
-Co. Ty. Do. Cholery. Robisz?- wysyczałem przez zęby.
-Przylizałeś te włosy jak jakiś alfons!
-Jak kto?- zaśmiałem się gardłowo.
Zaśmialiśmy
się. Harry szturchnął mnie w ramię i wyszedł z mojego hotelowego
pokoju. Potargałem lekko swoje włosy, tak aby wyglądały na 'artystyczny
nieład' i spryskałem je lakierem dla dłuższej trwałości.
Głośne brzmienia basów dominowały w clubie, w którym się znajdowaliśmy. W wystroju wnętrz dominowały neony i czernie.
Nie mój klimat, jednak za namową Harryego nie da się nie ugiąć. Wolałbym być z rodziną, a nie tu.
Szalejący
tłum ocierał się o siebie. Ich ciała ocierające się o siebie,
wywoływały u mnie torsje. Zachowywali się jak zwierzęta. A 'taniec',
bardziej przypominał orgię, niżeli nietrzeźwe ruchy.
-Za...n...Ch...ź...t..uuu...
-Co?!- wrzasnąłem nie słysząc swojego partnera.
Dostrzegłem go w tłumie, kiedy na chwilę reflektory oświetliły
widoczność, po chwili wracając do ciemności. Chłopak machał do mnie,
chcąc, abym podążał za nim. Przedarłem się przez tłum i usiadłem przy
barze, gdzie Harry rozmawiał z Perrie.
-W.. ko...cu....je..ś...
-Coooo?
-Nie..a..ne...
Upił z kieliszka
jego całą zawartość i poprosił blondynkę do tańca. Ta zarumieniła się i
ruszyła za nim w szalejący tłum. Czasem zastanawiam się, co on robi, że
tak działa na kobiety...
Zamówiłem trzy
kolejki rumu z colą. Barman podał mi moje zamówienie, a ja topiłem
smutki w alkoholu. Może nie powinienem być smutny w Sylwestra, jednak to
ich święto, nie moje...
Zanim się obejrzałem Perrie i Harry wrócili. Dziewczyna usiadła po mojej prawej stronie, a chłopak po lewej. Zamówili kolejkę.
-Jak się bawisz?-krzyczała mi do ucha.
-Może być-uśmiechnąłem się delikatnie. Była taka piękna...Nieważne.
-Harry! Nasz kolega jest smutny!-pisnęła.
-Staaaary! Tak nie może być!- klasnął w dłonie- tonik, malibu, rum, whiskey, wódka!
Nie minęło dużo czasu, zanim mój nastrój zmienił się na "najszczęśliwszy
człowiek na Ziemi". Alkohol zmieszał się z krwią, powodując fale
duszności. Było mi tak gorąco, że zdjąłem marynarkę. Nigdy jej nie
zdejmuję, dosłownie. Zawsze byłem zmarzluchem, ale teraz? Puff!
Wyparowało.
Uśmiech i dobry nastrój mnie nie opuszczał. Już dawno nie czułem się tak dobrze...
-Mam ten urok, Malik-czknął.
-Nie przesadzaj Harry...Mnie nie uwiodłeś-zachichotała.
-Jesteś tego pewna?- oparł łokieć o blat, podpierając dłonią swoją głowę- Hmm?
Wpatrywał się w nią intensywnie, a jego źrenice się powiększyły. Uśmiechnęła się do niego i pokazała język.
-A ty Malik?
-Ja co?
-Masz ten urok?-spytała.
Kędzierzawy zaśmiał się głośno, próbując stłumić śmiech.
-Co?-warknąłem.
-Nie obraź się...ale ty?-zaśmiał się.
-Jak możesz?! Zayn na pewno jak chce to potrafi, prawda Zayn?-spojrzała na mnie.
Wpatrywałem się w nią w ciszy. Harry miał rację. Nie potrafiłem...
-Założę się o tysiaka, że nie wyrwie nikogo na tej imprezie.
Ryzyko. Lubię ryzyko.
-I jak Zayn?-zaśmiała się- Idziesz na to?
Wahałem się przez chwile, jednak alkohol zrobił swoje.
-Warunki? Co mam zrobić?
Zielonooki zmarszczył brwi, próbując coś wykombinować.
-Do północy...Masz...ee... pocałować jakąś dziewczynę, no chyba, że wolisz faceta.
Szturchnąłem go, przez co o mało nie upadł.
-Chyba śnisz. Wolę kobiety. Umowa stoi.
-Jeżeli
Ci się nie uda dostaję tysiąc, a ty przychodzisz do biura w samych
gaciach...albo nie...bez- zaśmiał się głośno- Jeżeli wygrasz, w co
wątpię ja daję ci tysiąc i zrobię cokolwiek chcesz.
-Ok. Namyślę się, jaką karę ci naszykować.
Poprosiłem
o drinka, aby dodać sobie odwagi. Wychyliłem jego zawartość, czując jak
pali mnie w gardle. Przejrzałem się w szklanym blacie. Jeszcze nie było
ze mną, aż tak źle.
-Tamta- wskazał na jedną z dziewczyn siedzących w gronie przyjaciół.
Była
ładna. Nawet bardzo ładna. Nie wiem czy to alkohol tak na mnie działał,
ale podobała mi się. Harry ma gust..ale...czy dam radę?
-No Hazz, niezłą wybrałeś- zaszczebiotała blondynka- Malik?
Czas zacząć zabawę.
Usiedliśmy
razem z przyjaciółkami dziewczyny. Harry od razu zaczął się
przedstawiać, z resztą nie tylko siebie, mnie i Perrie również.
-Jestem Zayn- uścisnąłem jej dłoń. Była taka gładka.
-Jasmine, miło mi- uśmiechnęła się do mnie, pokazując zęby. Wyglądała uroczo, ale też i seksownie.
-Dobrze się bawicie?- spytał Harry.
-Nawet nie wiesz jak! A z wami...jeszcze lepiej- ruda koleżanka Jasmine spojrzała na chłopaka przygryzając wargę.
-A ty?-spytałem dziewczyny.
-Co ja?-uśmiechnęła się. Piła, widać to po niej.
-Jak się bawisz?
-Hmm...może być.
Cała reszta ruszyła w tłum do tańca. Zostałem tylko ja i ona. Perrie dobrze wiedziała co robi, chyba chciała, abym wygrał.
Jasmine upiła łyka ze swojego kieliszka i uśmiechnęła się do mnie.
-Zatańczymy?-spytała.
-Nie umiem...-wymamrotałem skrępowany.
-Nauczę cię.
Chwyciłem
jej dłoń i powędrowałem zdając się na jej łaskę. Jej ciało zaczęło się
kołysać w rytm muzyki. Ręce błądziły po jej czarnej, obcisłej sukience.
Stałem jak wryty, nie mogąc oderwać od niej wzroku. Była nieziemsko
piękna i kusząca.
Spojrzała na
mnie. Dotknęła dłonią mojej klatki piersiowej, zjeżdżając w dół.
Przystanęła na klamrze mojego paska. Następnie przybliżyła się, wspięła
na palce i szepnęła do mojego ucha:
-Rozluźnij się. Baw się.
Posłuchałem
dziewczyny. Wbrew pozorom jej rada była skuteczna, do tego
wystarczająca ilość alkoholu nadała mi odwagi. Tańczyliśmy wokół siebie.
Czułem się tak niesamowicie, jak nigdy. Prawie uwierzyłem w to, że
jestem na tyle dobry, aby podobać się takiej dziewczynie jak Jasmine.
-Jakie jest twoje marzenie?-szepnęła mi do ucha, kiedy ocierała się o mnie w tańcu.
-Um...aby spotkać swoich bliskich...A twoje?
-Hm...dowiesz się w swoim czasie-uśmiechnęła się i ruszyliśmy ku stolikowi, przy którym siedziała reszta.
Cała sala wyszła na zewnątrz. Jasmine drżała z zimna. Nic dziwnego. Czuć było znaczną różnicę temperatur.
Staliśmy wokół wielkiej fontanny. Wokoło migotały lampki, które dawały
nieznaczną ilość światła. Na ścianach domów pnęły się winogrona, nadając
miejscu uroku.
Objąłem ją ramieniem i lekko potarłem jej skórę.
-Chcesz spełnić moje marzenie?-spytała.
10...9...8...7...6...
-Jasne. Jakie?
...5...4...
-Pocałuj mnie.
Co? Czy ja dobrze słyszę?
...3...2...Przejechałem
kciukiem po jej policzku i musnąłem delikatnie jej zwilżone wargi. Może
nie był to dla niej pocałunek idealny, ale dla mnie był...1...
Wokoło dało się
słyszeć huk fajerwerek. Odsunąłem się od niej, a ta oblizała usta i
wyszeptała ciche 'dziękuję'. Na niebie rozbłyskiwały co chwilę kolorowe
pióropusze iskier. Niesamowity widok, zapierający dech w piersiach.
Czułem się jak w bajce. To magiczne miejsce...
-Zimnoo...-wystękał mi do ucha Harry. Ugh czy on zawsze musi zepsuć nastrój?
-Mi też...-jęknęła Jasmine.
Puściłem ją przodem i weszliśmy z powrotem do clubu.
Rozmowa trwała w najlepsze. Harry opowiadał nam o sobie rzeczy, których wolelibyśmy nie wiedzieć.
-...Mój
kuzyn ma ojca który jest rzeźnikiem, więc wiecie wpadliśmy na pomysł,
aby wystraszyć moją siostrę. Wzięliśmy głowę świni i posadziliśmy ją na
takim statywie. On trzymał mnie za nogi, a ja siedziałem mu na barana,
trzymając tą śmierdzącą głowę. Byliśmy przykryci taką czarną płachtą,
wiecie...no i ona otwiera drzwi...nie sądziliśmy, że pchnie je tak mocno
i spadliśmy ze schodów, na włamywacza, który widząc tą głowę zwiewał tak
szybko jak tu przyszedł...I od tego czasu marzyłem o pewnej pracy i
udało mi się, pracuję w biurze, jako...-nie dokończył na całe szczęście,
ponieważ Perrie wcisnęła mu do ust szklankę, o mało co mu nie wybijając
zębów.
Jasmine
wyciągnęła telefon ze swojej kopertówki i odczytała wiadomość. Jej
uśmiech zniknął, wzamian dając miejsce przerażenia? A może lęku?
-Muszę iść...Dziękuję Ci za wszystko...Miło było Cię poznać, Zayn...
-Ale jak to?-nie mogłem pojąć jak tak szybko zmienił jej się humor.
Pędziłem za nią w tłumie, lecz zgubiłem ją.
Czemu mnie to zawsze spotyka?
~~~~~~~~~~
Rozdziały będą częściej dodawane jeśli będziecie komentować :( Czy to jest takie trudne? KAŻDA opinia jest dla nas bardzo ważna, więc liczymy na was....
fajny rozdział. czekam na next'a
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCudnie, naprawdę super ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne naprawdę Haha Malik ma szczęście że wygrał bo by musiał iść do biura nagi Hahaha xD
OdpowiedzUsuńhahahaha świetny rozdział :) czekam z niecierpliwością na kolejny :D
OdpowiedzUsuńAaa no i zapraszam na mój blog o Maliku : http://reallyiloveyou.blogspot.com/
Pozdrawiam Nobody :* xoxo
mega!!! kiedy następny? :o
OdpowiedzUsuń22 years old Business Systems Development Analyst Kori Hurn, hailing from Arborg enjoys watching movies like "Whisperers, The" and Glassblowing. Took a trip to Humayun's Tomb and drives a Sportvan G30. odwiedz strone internetowa
OdpowiedzUsuń